Szkolne kalendarze przybierają różne formy graficzne. Najczęściej, jak przystało na dobre produkty promocyjne, rzucane szkołom w geście hojności przez zewnętrzne firmy i placówki, reklamują a to miasto, a to wybrane tytuły codziennej pracy, a to organizacje ratujące orły, rysie lub żubry.
Trafem niezbyt szczęśliwym, biblioteka w roku 2017 postanowiła posiąść kalendarz nie mieszczący się w ramach, standardach i przyzwyczajeniach. Zanim jednak potrzeba, pomysł i projekt zdążyły przemówić zdecydowanym głosem, do czytelni wcisnęło się w ramach darowizny dzieło… z dźwigiem, bijąc na głowę wszystkie znane i sprawdzone metody motywowania nauczycieli do kreatywnej pracy.
Wsteczne lata cierpliwie i w ciszy dźwigały przeróżną tematykę, ale budowlanej udźwignąć już nie zdołały. Kalendarz z dźwigiem został skwapliwie (i nieco potajemnie) eksmitowany, a jego miejsce zajął całkiem nowy, bezczelnie rozpychając się trzynastoma kartkami formatu A3, z tematyką daleką od budowlanej.